piątek, 24 sierpnia 2012

Narzędzia pracy wizażysty

            Każdy wizażysta, aby móc wykonywać swoją profesję potrzebuje swój mały niezbędnik, czyli narzędzia, przy pomocy których będzie tworzył arcydzieło. 

Kilka lat temu przeczytałam zdanie, z którym jak najbardziej się zgadzam, a które przytoczę tutaj nie wiem czy ujmę to teraz w słowo w słowo, nie mniej spróbuję:
„ Twarz dla wizażysty jest tym, czym dla malarza płótno”. Nic dodać, nić ująć J wizażysta
to także artysta.

            Poniżej tylko wymienię narzędzia pracy, aby wykonać makijaż, natomiast kolejne posty poświęcone będą każdej jednostce z osoba.

Niezbędnik wizażysty to:
  • Gąbeczki;
  • Pędzle- cztery podstawowe to:
    • Pędzel duży do pudru;
    • Pędzel ścięty ukośnie do różu;
    • Pędzel płaski, bądź półokrągły do cieni;
    • Pędzel do ust.
  • Niezbędne kosmetyki:
    • Bazy pod makijaż;
    • Podkłady;
    • Korektory;
    • Róże;
    • Konturówki;
    • Eyelinery;
    • Cienie do oczu;
    • Tusze do rzęs;
    • Pomadki;
    • Utrwalacze;
 
Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam J Pozdrawiam Judyta Przybylska

czwartek, 23 sierpnia 2012

Od czego zacząć makijaż, czyli krok po kroku


Każda osoba wykonująca makijaż posiada swój własny styl. Na ogół technika, jaką na
co dzień posługują się kobiety (i mężczyźni także, nie można ich wykluczać) związana jest
z samodzielną nauką aplikacji poszczególnych kosmetyków przekazywanych z matki na córkę, bądź częściej z koleżanki na koleżankę. Osoby, które zdecydowały się ukończyć profesjonalną szkołę albo kurs makijażu mają trochę utrudnione zadanie. W pierwszej kolejności muszą wyzbyć się „poprzednich” nawyków, jakie wyrobiły sobie we wcześniejszych latach, w drugiej kolejności przyjąć styl i technikę nauczyciela, gdyż jest dla nas autorytetem make- upu, naszym mistrzem J, trzecim ostatnim krokiem jest wypracowanie własnej techniki, ciągłe jej udoskonalenie na podstawie przyjętych reguł przekazanych przez nauczyciela.
Z upływem lat każdy wizażysta nabiera doświadczenia wyrabiając sobie swój indywidualny styl malowania, często nawet wprowadzając swoje małe znaki rozpoznawcze, jednakże każdy powinien pamiętać, że technika klasyczna zawsze przyniesie najkorzystniejszy efekt. Najważniejsza w tym wszystkim jest precyzja- tylko profesjonalna aplikacja poszczególnych kosmetyków na każdym etapie makijażu przyniesie satysfakcjonujące efekty. Nawet najlepszej jakości i najlepszych firm kosmetyki nie umożliwią uzyskania pożądanych rezultatów, jeśli zostaną użyte w nieprawidłowy sposób.

 

Etapy makijażu (z notatek szkolnych):

  • Oczyszczenie skóry;
  • Aplikowanie (rozprowadzenie) bazy pod makijaż;
  • Neutralizowanie defektów kolorystycznych skóry za pomocą tonera;
  • Aplikowanie (rozprowadzenie) podkładu;
  • Aplikowanie (rozprowadzenie) korektorów;
  • Contouring (shaders, highlighters, blush);
  • Aplikowanie (rozprowadzenie) pudru matującego;
  • Aplikowanie (rozprowadzenie) pudru korekcyjnego, pudru brązującego, bądź pudru rozświetlającego;
  • Makijaż brwi;
  • Okonturowanie oka poprzez zastosowanie kredek do oczu, bądź eyelinera;
  • Aplikowanie (rozprowadzenie) cieni do oczu;
  • Wytuszowanie rzęs;
  • Aplikowanie (rozprowadzenie) różu w pudrze;
  • Okonturowanie ust za pomocą kredki do ust;
  • Aplikowanie (rozprowadzenie) pomadki i/bądź błyszczyka.

 

Chciałabym zwrócić uwagę na dwie kwestie.

Po pierwsze istnieje spór pomiędzy wizażystami, co powinno być aplikowane jako pierwsze: podkład czy korektor, moim zdaniem najpierw korektor, następnie podkład, i jeszcze raz korektor, jeśli nadal są jakieś defekty.

Po drugie w punkcie szóstym użyte są angielskie nazwy, gdyż trudno dobrze przetłumaczyć je na polski, żeby były zrozumiane, nie mniej postaram się co nieco przybliżyć, o co chodzi (dla osób, które nie lubią angielskiego):

  • „Contouring”- kontur, obrys, czyli nadanie twarzy określonego kształtu przy użyciu odpowiednich kosmetyków;
  • „Shaders”- cienie;
  • „Highlighters- rozjaśnienie, uwydatnienie;
  • „Blush”- rumieniec, róż do policzków.

 

Mam nadzieję, że informacje były przydatne, pozdrawiam Judyta Przybylska

Jak to się zaczęło? Czyli moja przygoda z wizażem


Moja przygoda z wizażem jak to często bywa była całkowicie niezaplanowana i wynikła z dość zabawnej (przynajmniej dla mnie) sytuacji.

Zanim jednak przejdę do opowiedzenia tejże historii muszę wspomnieć o moim koledze Przemysławie J., który około dwóch miesięcy przed wydarzeniem, o którym tu mowa pochwalił mi się, że dostał ofertę pracy w charakterze nauczyciela makijażu, co bardzo mu się spodobało, więc się zgodził na rozpoczęcie swojej własnej przygody.
A teraz moja historia, czyli jak to się zaczęło…

Pewnego letniego dnia roku 2008 zadzwonił do mnie telefon, Pan Przemek zapytał się mnie czy mogłabym wyświadczyć przysługę jego koleżance, która potrzebuje szalonej
i odważnej dziewczyny do udziału w pewnym przedsięwzięciu. Należę raczej do osób otwartych na wszelkie sugestie i propozycję, bo raz się przecież żyje, więc odpowiedź brzmiała: „oczywiście”. Zezwoliłam na przekazanie mojego numeru telefonu dalej, a gdy zadzwonił okazało się, że po drugiej stronie słuchawki odzywa się moja kuzynka, która jak się okazuje prowadzi swoją szkołę (miejsce na reklamę J) Akademia Ochrony Zdrowia i Urody MSP, a od września otwiera nowy kierunek Akademia Wizażu i Kreowanie Wizerunku, gdzie nauczycielem będzie właśnie mój kolega. Zadanie było następujące: Pewien kolega mojej kuzynki obchodził urodziny i z tej okazji chciała zrobić mu niespodziankę. Kupiła tort i świeczki, ale potrzebowała jeszcze osoby, która mu ów prezent przyniesie i tu do akcji wkraczam ja.
Nie byłoby to w zasadzie nic dziwnego i śmiesznego, gdyby nie fakt, iż dziewczyna od tortu (torcianka hi hi) miała być przebrana w dość specyficzny sposób. Proszę sobie teraz wyobrazić dziewczynę lat 21 na wysokich obcasach, z wielkim dekoltem, przewiązaną czerwonym boa i rogami diabełka na głowie wkraczającą do recepcji z tortem i świeczkami,
a gdy solenizant wychodzi (wezwany przez sekretarkę) naprzeciw spogląda nie tylko na piękną dziewczynę (grunt to dobra samoocena), lecz w dodatku słyszy piękne fałszowane
„sto lat”. Zjawisko komiczne, ludzie przechodzący obok uśmiechali się od ucha do ucha,
nie wspominając o Panu, dla którego była przygotowana niespodzianka.

Po wszystkim kuzynka w ramach odwdzięczenia się zapytała wprost co bym chciała
w zamian, a ja niewiele myśląc powiedziałam, że poszłabym za namową Przemka do jej szkoły na wizaż. Dostałam baaaaardzo dużą zniżkę na czesne, więc poszłam i nieżałuję, choć przyznam było ciężko, gdyż w tym samym czasie byłam także na drugim roku studiów
i w dodatku pracowałam, ale dałam radę pogodzić pracę z dwiema szkołami, ponieważ wychodzę z założenia, że dla chcącego nic trudnego, tylko trzeba potrafić się dobrze zorganizować.

Pozdrawiam Judyta Przybylska